Znajdziesz tutaj wszelkie niezbędne informacje dotyczące sakramentów, ich znaczenie dla wiernych, jak również wymagane dokumenty.
Chrzest w Kościele Katolickim
Chrzest w katolicyzmie jest znakiem oczyszczenia z wszelkiego grzechu, w tym z grzechu pierworodnego, odrodzenia duchowego oraz włączenia do Kościoła i zjednoczenia z nim. Według katolików wyraża ponowne narodziny, jest znakiem ukochania ludzi przez Boga i ustanowienia ich swoimi dziećmi. Zazwyczaj wiąże się ze stosownym wpisem do Księgi parafialnej, który jest w Polsce nieusuwalny, nawet w przypadku apostazji ochrzczonego z Kościoła w późniejszym czasie.
Przyjęcie chrztu oznacza, że człowiek staje się chrześcijaninem i może przyjmować inne sakramenty.
Obrzęd udzielany jest przez polanie głowy wodą i wypowiedzenie słów: Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego (formuła Trynitarza jest uważana za niezbędny warunek chrztu). W przypadku zagrożenia życia wystarczy, aby uczyniła to jakakolwiek osoba, nawet niewierząca, ale zwykle chrzest jest udzielany przez księdza podczas niedzielnej mszy świętej i obejmuje także wyznanie wiary przez obecnych, namaszczenie głowy krzyżmem świętym, włożenie białej szaty, wręczenie zapalonej świecy ojcu lub ojcu chrzestnemu i inne obrzędy. Tradycyjnie z obrzędem chrztu wiąże się nadanie imienia. Kościół chrzci dzieci, jeżeli rodzice zobowiązują się wychowywać je w wierze katolickiej (jeżeli będzie to niemożliwe, ten obowiązek spada na chrzestnych). Zwyczajnym szafarzem chrztu jest kapłan lub diakon, nadzwyczajnym szafarzem chrztu może być każdy człowiek, udzielający chrztu drugiej osobie zazwyczaj w wyjątkowych okolicznościach w imię Trójcy Świętej. Materią tego sakramentu jest woda, a formą słowa: N. ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Rodzice chrzestni
Początek instytucji rodziców chrzestnych wiąże się z rozwojem tzw. katechumenatu w II w.
W związku z przygotowaniem do chrztu i jego udzielaniem kandydatowi do chrztu i przez czas katechumenatu towarzyszyła osoba poręczająca szczerość intencji przyjęcia przez niego sakramentu, co w okresie prześladowań było konieczne dla zachowania niezbędnej ostrożności. Było to też zadanie praktyczne: świadek pomagał przy namaszczaniu i zanurzaniu chrzczonego w wodzie. Gdy chrzest przyjmowały dzieci, poręczyciel składał przyrzeczenia i wyznanie wiary w imieniu kandydata do chrztu. Łacińska nazwa chrzestnych „patrini” pojawiła się w VIII w.
Początkowo funkcję rodzica chrzestnego, nawet dla wielu chrzczonych, pełniła jedna osoba, z reguły mężczyzna, od VII w. także kobieta. W VIII w. powstał zwyczaj powoływania, przez analogię do rodziców naturalnych, dwojga rodziców chrzestnych. Z czasem ich liczba zaczęła wzrastać. Zdarzało się, że w rodzinach zamożnych wybierano niekiedy na chrzestnych do dwunastu osób. Ponieważ była to okazja do wielu nadużyć, Sobór Trydencki ograniczył ich liczbę do jednego, najwyżej dwóch. Ta zasada została zaakceptowana także przez obecny Kodeks Prawa Kanonicznego. Zwyczajowo jest to mężczyzna i kobieta. Dorosłemu przy prośbie o dopuszczenie do katechumenatu powinien towarzyszyć poręczyciel jego obyczajów, wiary i woli przyjęcia chrztu.
Kościół, akceptując wybór chrzestnego, stawia mu bardzo wysokie wymagania etyczne. Zobowiązuje do wspierania rodziców naturalnych w procesie wychowania dziecka i przekazywania mu najcenniejszego skarbu, jakim jest wiara, zaś w sytuacji skrajnej, gdy np. zabraknie rodziców, do przejęcia ich zadań.
Jeśli chrzestni widzą, że rodzice nie wypełniają swoich obowiązków wychowawczych, dzieje się coś niedobrego z przekazem wiary, mają moralne prawo (i obowiązek!) zareagować, zwrócić uwagę, napomnieć. Obojętność w tym przypadku, jest poważnym sprzeniewierzeniem się podjętym podczas chrztu zobowiązaniom rodzica chrzestnego. Jest to szczególna sytuacja, ponieważ Kościół, szanując autonomię rodziny, wyjątkowo nakazuje w tym momencie ją naruszyć! Rodzice chrzestni mają być dla dziecka wsparciem, światłem na drodze wiary, bywa że i znakiem sprzeciwu. Mówią o tym wyraźnie teksty modlitw towarzyszących obrzędom sakramentu chrztu, wręczenie rodzicom chrzestnym zapalonej od paschału (znak Chrystusa Zmartwychwstałego) świecy i towarzyszące temu gestowi słowa.
Czy świadkiem chrztu może być osoba, która jest katolikiem, ale żyje w związku cywilnym, konkubinacie czy tzw. związku partnerskim?
Pytanie to jest ostatnio często stawiane przez osoby, które wybrały życie „na sposób małżeński”, ale bez sakramentu małżeństwa, czyli osoby, które żyją ze sobą po zawarciu tylko kontraktu cywilnego albo nawet bez kontraktu. Nazwijmy rzecz po imieniu: żyją w grzechu i jak długo ten stan trwa, nie mogą otrzymać rozgrzeszenia podczas spowiedzi sakramentalnej ani też nie mogą przystępować do Komunii św. A przecież chrzestni wraz z rodzicami dziecka, pytani przez kapłana podczas ceremonii chrzcielnej: „Czy wyrzekacie się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych? – winni odpowiedzieć: „Wyrzekamy się”. Kiedy zatem taka osoba dowiaduje się, że nie spełnia warunków, aby być ojcem lub matką chrzestną (por. kan. 874 § 1 p. 3 KPK), pyta, czy w takim razie może być świadkiem chrztu. Odpowiedź brzmi „tak” i „nie” w zależności od tego, co się rozumie przez pojęcie „świadek chrztu”. „Tak” w znaczeniu obecności w kościele podczas chrztu dziecka i w razie potrzeby poświadczenia o tym fakcie. Natomiast „nie” w znaczeniu pełnienia funkcji świadka chrztu w miejsce chrzestnego, jak to jest możliwe w przypadku innowierców. Innowierca bowiem, czyli osoba ochrzczona i należąca do niekatolickiej wspólnoty kościelnej (protestant, anglikanin), może być świadkiem chrztu, pod warunkiem że jest już wyznaczony chrzestny katolik lub chrzestna katoliczka (por. kan. 874 § 2 KPK). Wyjątek od tej zasady stanowią prawosławni, którzy mogą pełnić funkcję chrzestnego (zob. Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan, Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu, n. 98). Tak więc katolik może pełnić tylko funkcję chrzestnego, który równocześnie jest świadkiem tego wydarzenia. Natomiast funkcja świadka chrztu zarezerwowana jest dla innowierców. Skoro katolik, który pełni funkcję chrzestnego, jest równocześnie świadkiem tego wydarzenia, winien on być fizycznie obecny podczas ceremonii chrztu. Stąd nie wpisuje się do księgi ochrzczonych jako chrzestnego tego, który nie może być obecny podczas liturgii chrzcielnej. Pamiętajmy też, że w chrzcie uczestniczą rodzice chrzestni, czyli ojciec chrzestny i matka chrzestna. Może się tak zdarzyć, że będzie tylko ojciec chrzestny albo tylko matka chrzestna. Nie może natomiast być dwóch ojców chrzestnych lub dwóch matek chrzestnych. Kan. 873 KPK mówi wyraźnie: „Należy wybrać jednego tylko chrzestnego lub chrzestną, albo dwoje chrzestnych”. „Dwoje”, a nie dwóch czy dwie.
I Komunia św. w roku szkolnym 2024/2025 odbędzie się:
w niedzielę 11 maja 2025
I Komunia św. w roku szkolnym 2023/2024 odbędzie się:
w niedzielę 12 maja 2024
I Komunia św. w roku szkolnym 2022/2023 odbędzie się:
w niedzielę 14 maja 2023
Przygotowanie do I Komunii św. obejmuje:
2 lekcje katechezy w szkole (przygotowanie teoretyczne)
uczestnictwo w niedzielnej mszy św.
uczestnictwo w mszy św. szkolnej – od stycznia 2023r. – czwartek godz. 17:00 (przygotowanie praktyczne, katechezy po Mszy)
Komunia święta: pokarm świętości
W obecnym, negatywnym niestety kontekście społecznym i kulturowym, pogłębione przygotowanie i przeżywanie I Komunii Świętej stwarza wyjątkową szansę na umocnienie w dobru zarówno dziecka, jak i jego rodziców. Komunia święta przypomina nam o tym, że nie samym chlebem żyje człowiek, gdyż nikt z nas nie jest samym tylko ciałem. Komunia święta jest też potwierdzeniem niezwykłej godności człowieka. Przypomina nam o tym, że każdy z nas jest ukochanym dzieckiem Boga. Tak, jak kochająca matka karmi swoje dziecko własną piersią, tak jeszcze bardziej kochający Bóg karmi nas w komunii świętej samym sobą! To chyba najbardziej niezwykły przejaw wyobraźni Bożej miłości względem człowieka. I tak, jak nie istnieje żaden zdrowszy pokarm dla niemowlęcia, jak mleko matki, tak nie istnieje żaden zdrowszy pokarm duchowy dla dzieci, młodzieży i dorosłych, jak karmienie się Bogiem: Jego obecnością, miłością i prawdą.
I Komunia Święta i życie Ewangelią
Przygotowanie do Pierwszej Komunii Świętej dziecka to dla całej rodziny szansa na pogłębienie przyjaźni z Bogiem oraz na odnowienie życia zgodnie z zasadami Ewangelii. Jeżeli rodzice i dzieci nie żyją na co dzień mądrością Ewangelii, jeżeli w niedziele i święta nie spotykają się z Bogiem w Eucharystii, to Pierwsza Komunia Święta stanie się jedynie epizodem i miłym wspomnieniem, które powiększy wprawdzie zasób rodzinnych fotografii, ale nie wpłynie na jakość wychowania dziecka ani na sposób jego postępowania. Pierwsza Komunia Święta to dla rodziców przypomnienie o tym, że powinni oni karmić swoje dziecko tymi samymi wartościami i prawdami, którymi karmi nas Bóg. To właśnie rodzice mają być pierwszymi świadkami tego, że Bóg każdego z nas doskonale rozumie i nieodwołalnie kocha. Rodzice dają dziecku czytelne świadectwo o miłości Boga do człowieka wtedy, gdy nie tylko do dziecka, ale również do siebie nawzajem odnoszą się z szacunkiem i z radosną miłością. Miłość doświadczana w rodzinie sprawia, że dziecku łatwo będzie uwierzyć w to, że Bóg kocha je nieodwołalnie i bezwarunkowo.
I Komunia Święta to okazja do tego, by wraz z dzieckiem wspomnieć i ponownie przeżyć chrzest święty, czyli pierwszy sakrament, który przyjęło ich dziecko. Chrzest to bowiem sakrament, w którym Bóg zawierzył rodzicom dziecko, które On kocha i które jest Jego przybranym dzieckiem. Prosząc o chrzest, rodzice zobowiązali się do tego, by codziennie karmić swojej dziecko Bożą prawdą o człowieku i Bożą miłością do człowieka.
Innym ważnym zadaniem rodziców w okresie bezpośredniego przygotowania do I Komunii Świętej jest prowadzenie dziecka na duchową głębię. Chodzi tu zwłaszcza o wyjaśnianie dziecku, że to, co najważniejsze, jest ukryte przed naszym wzrokiem. To, co decyduje o naszym życiu i o naszym losie, opiera się bowiem na miłości i na zaufaniu. Gdy dziecko bawi się na podwórku i jest pewne, że rodzice je kochają, to takie dziecko pozostaje spokojne, gdyż nie boi się tego, że oni gdzieś sobie wyjadą i że na zawsze pozostawią je bez opieki. Podobnie jeśli rodzice pomogą dziecku upewnić się, że jest kochane przez Boga, wtedy będzie ono potrafiło spotykać się i rozmawiać z Niewidzialnym Bogiem. Niezwykle ważnym sposobem przyprowadzania dziecka do Boga jest wspólna modlitwa w rodzinie, regularny udział całej rodziny w niedzielnej i świątecznej Eucharystii, a także wspólna lektura Pisma Świętego, które w prosty i poruszający sposób opowiada niezwykłą historię miłości Boga do człowieka.
Fascynowanie Bogiem, który karmi nas samym sobą
Ważnym zadaniem rodziców jest uczęszczanie wraz dzieckiem na katechezy w parafii, które stanowią bezpośrednie przygotowanie do uroczystości I Komunii Świętej. Wielką szansą na przyprowadzanie dziecka do Boga jest opowiadanie o Przyjacielu, który zawsze nas rozumie i kocha, który chroni nas przed naszą własną słabością i który karmi nas samym sobą, jak kochająca mama, która tuli swe niemowlę do piersi. Ważne jest też to, by rodzice opowiadali dziecku o tym, że oni również potrzebują przyjaźni z Bogiem, który uczy nas żyć mądrze i radośnie.
Sakrament bierzmowania wraz z chrztem i Eucharystią należy do sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego. Przez sakrament bierzmowania ochrzczeni jeszcze ściślej wiążą się z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze mocniej zobowiązani są jako prawdziwi świadkowie Chrystusa, do szerzenia wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej.
Dokumenty Kościoła zobowiązują szafarzy sakramentów, aby udzielano ich osobom odpowiednio przygotowanym poprzez katechezę, liturgię i czynne zaangażowanie w życiu Kościoła.
Przygotowanie
Warunkiem przystąpienia do sakramentu bierzmowania jest uczestnictwo w trzyletnim szkolnym i parafialnym przygotowaniu do przyjęcia tego sakramentu.
Przygotowanie obejmuje:
♦ 2 lata katechezy szkolnej przygotowującej do bierzmowania.
♦ 2 lata przygotowania i formacji w parafii.
Świadek bierzmowania
Prawo kościelne wymaga, aby świadek bierzmowania spełniał następujące warunki:
♦ miał ukończony 16 rok życia.
♦ sam przyjął sakramenty wtajemniczenia (chrzest, eucharystia, bierzmowanie)
♦ prowadził życie zgodne z wiarą.
♦ może być to ojciec chrzestny lub matka chrzestna.
Bierzmowanie – dojrzalsza więź chrześcijanina z Kościołem
ks. Wiesław Wenz
Sakrament chrztu wprowadza człowieka do wspólnoty Kościoła, natomiast w darze sakramentu bierzmowania Jezus Chrystus ubogaca chrześcijanina stałym i specjalnym działaniem Ducha Świętego. Moc Ducha Pocieszyciela jest szczególna i wyjątkowa, bowiem doskonałej jednoczy ochrzczonego ze wszystkimi członkami całego Kościoła. W tym umocnieniu w jedności moc Ducha odpowiedzialniej zobowiązuje, aby każdy umocniony już przez swoje słowa, gesty, znaki i czyny codziennego życia stawał się świadkiem Zbawiciela, przyczyniał się do rozszerzania wiary (apostolstwa), jak również bez obaw i wątpliwości wiary bronił (kan. 879). Trudno sobie wyobrazić lepszą okazję, aby już w chwili przyjęcia sakramentu bierzmowania, rozpocząć przeżywanie doskonalszej więzi z Kościołem i rozwijać się coraz bardziej na drodze chrześcijańskiego wtajemniczenia.
Moc Ducha Świętego przekazana w znakach i gestach Kościoła
Dla człowieka najbardziej czytelne są zewnętrzne znaki i gesty, bowiem przez nie może nastąpić najpełniejsze porozumienie i wewnętrzna komunikacja osób, a więc ukazanie tego, co dla „szkiełka i oka” jest zakryte, bądź nieobecne. Chrześcijanin żyjący łaską Chrystusa otwiera się na moc Ducha Świętego, przyjmuje Jego zstąpienie w darze nałożenia ręki, namaszczenia krzyżmem świętym i wypowiedzenie stałej formuły modlitewnej, zatwierdzonej przez Kościół, a zawartej w księgach liturgicznych (kan. 880,1). Gest modlitewnie wyciągniętych dłoni, a następnie nałożenia ręki na głowę bierzmowanego oznacza żarliwą modlitwę Kościoła, aby na ochrzczonego zstąpił Duch Święty i obdarował go siedmiorakim darem: mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej. Tak jak w dniu Pięćdziesiątnicy na Apostołów i zgromadzonych w Wieczerniku zstąpił Duch Święty w postaci ognistych języków, tak w czasie modlitewnego pośrednictwa Kościoła wszystkich umacnia Duch Pocieszyciel, który ochrzczonego będzie prowadził drogą doskonalszej miłości. Potwierdzeniem udzielenia tego światła dla rozumu i mocy dla woli ochrzczonego staje się znak-gest namaszczenia krzyżmem świętym jego czoła, przy równoczesnym wypowiedzeniu słów sakramentu: „Przyjmij znamię daru Ducha Świętego”. Znak namaszczenia krzyżmem potwierdza to, że Duch Święty zstąpił w sakramencie bierzmowania i wycisnął niezatarty znak swojej obecności. Przychodzący do chrześcijanina Duch Święty zawsze udziela swego niezniszczalnego charakteru, uzdolniając bierzmowanego do głębszej jedności z Trójcą Świętą.
Tak więc Duch Święty proponuje chrześcijaninowi dojrzalsze życie w wierze, zaprasza i uzdalnia go do doskonalszej, świadomej jedności z Kościołem jako żywym Ciałem Chrystusa. Co więcej, moc Ducha jeszcze bardziej upodobnia bierzmowanego do Chrystusa i umacnia ucznia Bożego, aby dzięki otrzymanej łasce odważnie składał Chrystusowi świadectwo życia. To dzięki bierzmowaniu – a więc przyjęciu mocy darów Ducha Świętego – chrześcijanie zostają zainspirowani do podjęcia apostolstwa, czyli odważnego wyznawania, że wyłącznie Jezus jest Panem ich życia. Kto prawdziwie przyjmuje tę moc Ducha, ten nawet wobec prześladowców, jak to czynili męczennicy jest gotów wypowiedzieć ustami i sercem taką deklarację i złożyć Bogu dar z siebie.
Wymagania stawiane bierzmowanym
Z racji na wagę tego sakramentu i uzdalniającą moc Ducha Świętego bierzmowanie może przyjąć ten, kto został najpierw ochrzczony i ugruntowany w życiu wiary (kan. 889,1). Budowanie trwałej wspólnoty Kościoła wymaga osobistej i świadomej decyzji oraz wewnętrznej gotowości do autentycznego wyznawania wiary, bronienia jej i życia według jej zasad. Trzeba najpierw dogłębnie poznać zobowiązania wynikające z chrztu świętego, osobiście i uroczyście odnowić te przyrzeczenia (kan. 889,2) i przez właściwe przygotowanie indywidualnie podjąć ważną decyzję o zaproszeniu Ducha Świętego do osobistego życia. Samo przygotowanie do bierzmowania nie może wynikać z przymusu, ale musi być autonomiczną decyzją kandydata do bierzmowania. Tak jak nikogo nie można zmusić do miłości, tak Duch Święty nie chce nikogo uszczęśliwiać na siłę. Jednakże w realizacji osobistej decyzji młodego czy starszego kandydata o podjęciu przygotowania do bierzmowania powinni uczestniczyć z ramienia wspólnoty Kościoła rodzice, duszpasterze i wierni. Oni to, jako już dojrzalsi w wierze powinni zadbać, aby kandydaci zostali odpowiednio pouczeni i byli właściwie dysponowani do przyjęcia darów Ducha Świętego (kan. 889,2).
Zazwyczaj stałe przygotowanie do sakramentu bierzmowania prowadzi się we wspólnotach parafialnych i obejmuje ono młodzież ostatnich klas gimnazjalnych lub pierwszych klas licealnych. I faktycznie, dla młodzieży dobrze prowadzonej i uformowanej przez rodzinę, wrażliwej na łaskę Bożą zdobywaną i pomnażaną przez osobistą modlitwę i życie sakramentalne (zwłaszcza Eucharystia, Pokuta) jest to czas odpowiedni. Natomiast dla osób zaniedbanych religijnie, obojętnych w wierze, nagminnie lekceważących swoje obowiązki religijne, pochodzących ze środowisk niepraktykująch, zaniedbujących katechizację i religijne wychowanie czas odpowiedni może zaistnieć później, może dopiero w kontekście przygotowania do sakramentu małżeństwa albo, kiedy człowiek przeżyje osobiste nawrócenie, zainspirowane duchowym doświadczeniem.
Godne przyjęcie darów Ducha Świętego wymaga od człowieka wewnętrznego oczyszczenia, wolności od grzechów ciężkich, a więc stanu łaski uświęcającej. Dlatego tak ważne jest, aby drogę kandydata do bierzmowania poprzedziło przyjęcie sakramentu pokuty. Spotkanie osobiste z miłosiernym i przebaczającym Jezusem jest najskuteczniejszym sposobem do zerwania z grzechem, zatroszczenia się o łaskę uświęcającą, postanowienie prawdziwej poprawy i zadośćuczynienie. Tak więc do bierzmowania nie może pójść ten, kto nie jest zdecydowany prawdziwie zerwać ze źródłem grzechu i grzesznym stylem życia, a przez to szanować udzielony dar łaski życia Bożego. Natomiast człowiek pragnący przyjąć moc Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania powinien samodzielnie podjąć decyzję o rozpoczęciu przygotowania i wyrazić ją we wspólnocie Kościoła, np. wobec swoich rodziców, proboszcza, katechety i innych wiernych.
Rola świadków bierzmowania
Człowiek nie rodzi się doskonały w wierze ani automatycznie taki się nie staje. Dojrzewanie w wierze i miłości Chrystusowej wymaga samozaparcia, decyzji pójścia za Chrystusem, Jego przykazaniami i prawdami wiary, a więc nauką ewangeliczną. Dla kandydata do bierzmowania rolę specjalnych przewodników i odpowiedzialnych za dojrzewanie w wierze pełnią świadkowie tego sakramentu, a więc te osoby, które towarzyszą bierzmowanemu w czasie nałożenia ręki, namaszczenia czoła krzyżmem świętym i wypowiedzenia formuły sakramentalnej. Świadek bierzmowania ma odpowiedzialnie troszczyć się, aby bierzmowany postępował jak prawdziwy świadek Chrystusa, a więc wiernie wypełniał przyjęte w tym sakramencie obowiązki (kan. 892). Świadek wiarygodnie poręcza za bierzmowanego, stąd wraz z rodzicami i duszpasterzami jest współodpowiedzialny za przygotowanie kandydata do przyjęcia sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej.
Dlatego Kościół stawia przed świadkiem bierzmowania poważne wymogi kanoniczne. Może nim być ten, kto został wskazany przez rodziców lub przyjmującego bierzmowanie, jest osobą w wierze odpowiednią i wyraził intencję pełnienia tego zadania; ukończył 16 lat życia; jest katolikiem bierzmowanym, przyjmuje Eucharystię oraz prowadzi codzienne życie zgodne z wiarą i odpowiednie do podejmowanej funkcji (jest świadkiem Chrystusa); jest wolny od jakiejkolwiek kary kościelnej i nie jest ojcem lub matką bierzmowanego (por. kan. 893 i 874). Bierzmowany może sobie wybrać tylko jednego świadka, więc nigdy nie może nim być członek niekatolickiej wspólnoty kościelnej. Bierzmowani mogą poprosić jednego z rodziców chrzestnych, aby podjęli się tego zadania, jeśli od chrztu św. nie utracili kanonicznej zdatności do bycia świadkiem bierzmowanego.
Kandydaci do bierzmowania osobiście wybierają sobie zwyczajowo nowe imię chrześcijańskie. Tradycyjnie jest to imię osoby świętej lub błogosławionej, imię osoby biblijnej, o której już wiadomo, że w życiu ziemskim stała się godnym świadkiem Chrystusa i świątynią Ducha Świętego. Ten święty patron powinien stać się dla bierzmowanego pewnym przewodnikiem na drogach wiary oraz być duchowym pośrednikiem w trudzie realizacji zobowiązań sakramentu bierzmowania. Na pewno pomoże codziennie dźwigać Krzyż Chrystusowy, którego wyjątkowym znakiem staje się krzyż bierzmowanego poświęcony przez biskupa, szafarza tego sakramentu. Krzyż powinien mobilizować bierzmowanego do wierności Chrystusowi i staje się znakiem zwycięstwa.
Jak się (nie) spowiadać!
Zapraszam do odkrywania bogactwa, piękna i głębi sakramentu pojednania (spowiedzi, pokuty), do przygody stawania w prawdzie, która nas wyzwala i uczy pokory i miłości przebaczającego Boga. Dobre przygotowanie do spowiedzi, to nie tylko starannie zrobiony rachunek sumienia. Aby maksymalnie otworzyć się na działanie Bożej łaski, włóżmy wysiłek i starajmy się wyeliminować błędy popełniane w związku z przystępowaniem do sakramentu spowiedzi. Tak jak wracamy do rachunku sumienia i sakramentu spowiedzi, tak warto wracać na tę stronę, aby odkrywać coraz głębsze subtelności dotyczące naszego spowiadania się.
♦ Myśląc o przystąpieniu do spowiedzi nie powinniśmy obawiać się, że Bóg może mi nie odpuścić najcięższych grzechów, że na to nie zasługuję. Zasmucamy tym samym Boga Ojca, który w sakramencie pojednania chce, abyśmy najpierw przed Jego obliczem sprawiedliwie osądzili własne grzechy w sumieniu, a potem przyjęli jego miłosierne przebaczenie. Nie należy kierować się prawdą wiary z Małego Katechizmu, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza a za złe karze”, która wyjęta z kontekstu, mylnie przedstawia obraz Boga. Bóg jest sędzią sprawiedliwym by móc okazać swoje miłosierdzie. Za grzechy karzemy się sami, gdy dotykają nas skutki naszych własnych grzechów.
♦ Nie spowiadamy się mając na uwadze w pierwszej kolejności obecność spowiednika. Na początku spowiedzi nie zapominamy postawić się w obecności pierwszej Osoby Boskiej – Boga Ojca. „Ojciec miłosierdzia jest źródłem wszelkiego przebaczenia. Dokonuje On pojednania grzeszników przez Paschę swojego Syna i dar Ducha Świętego, za pośrednictwem modlitwy i posługi Kościoła: Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (KKK 1449).
♦ Nie możemy pozwolić aby naturalny wstyd z naszych grzechów i słabości wywołał w nas strach (np. co sobie spowiednik o mnie pomyśli) i kombinowanie jak grzechy najłagodniej wyznać w sposób zawoalowany. W ostateczności strach może doprowadzić nas do zatajenia grzechu śmiertelnego! Naturalny wstyd powinien być połączony z najważniejszym elementem spowiedzi: szczerością = stawaniem w prawdzie przed Bogiem = postawą pokory, czyli znajomości prawdy o sobie. Potraktujmy nieprzyjemny wstyd jako część pokuty za nasze grzechy.
♦ Aby spowiednik mógł lepiej zrozumieć naszą sytuację życiową, na początku spowiedzi przedstawiamy się w jakim jestem wieku, jakiego jestem stanu, np. „mam lat 45 i jestem mężem i ojcem trójki dzieci”, „mam lat 23 i jestem studentką 3 roku”, „mam 30 lat i jestem osobą żyjącą samotnie”, „mam 27 lat, nie pracuję, choruję na schizofrenię” (por. KPK 979).
♦ Przedstawiamy nasz stan duchowy, tzn. ile tygodni temu byliśmy u spowiedzi, czy odprawiliśmy pokutę, czy przypomniały nam się jakieś grzechy śmiertelne, których zapomnieliśmy wyznać na ostatniej spowiedzi. Dobrze jest dodać czy regularnie przyjmujemy Komunię św. i kiedy ostatnio Komunię przyjęliśmy.
♦ Nie spowiadamy się z żadnych spraw, wydarzeń, stanów i czynów w których nie mieliśmy świadomości i woli, że popełniamy zło. Tak więc:
– Nie spowiadamy się z cierpień i problemów, które przysparzają nam inni, z cudzych grzechów, np. męża, ojca, brata, koleżanki, chyba że się do nich przyczyniliśmy lub chroniliśmy tych, którzy popełnili zło (por.KKK 1868).
– Nie spowiadamy się z niezależnie od nas pojawiających się u każdego pokus, złych i nieczystych myśli, wyobrażeń, wspomnień, uczuć, emocji, a tylko wtedy jeśli im ulegliśmy lub wystawialiśmy się na pokusy.
– Nie spowiadamy się z tego co nam się śniło.
– Nie spowiadamy się z rozproszeń na modlitwie i na mszy św., chyba że się na takie rozproszenia świadomie wystawialiśmy, sami je wywoływaliśmy lub podtrzymywaliśmy. Msza św. i modlitwa to nie gra komputerowa albo teleturniej, gdzie rezultat zależy od stopnia koncentracji.
– Nie spowiadamy się z wątpliwości w wierze, chyba że zaniedbywaliśmy pogłębianie naszej wiary rozumem.
– Nie spowiadamy się z tego, co robimy dobrze i których przykazań przestrzegamy i z tego, że generalnie jesteśmy dobrymi ludźmi.
– Nie spowiadamy się z tego, że nie byliśmy na mszy św. niedzielnej z powodu choroby lub innej przeszkody niezależnej od nas.
– Nie spowiadamy się z bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu, które nigdy nie będzie odpuszczone. Jest to grzech wiecznego odrzucenia Bożej miłości, jaki popełniły upadłe anioły. O tym grzechu mówił Jezus w kontekście królestwa szatana (por. Mt 12,22-32 i Mk 3,22-30). Kościół natomiast otrzymał władzę odpuszczania wszystkich grzechów popełnionych przez człowieka: „Nie ma takiej winy, nawet najcięższej, której nie mógłby odpuścić Kościół święty” (KKK 982).
– Nie spowiadamy się z grzechów pokoleniowych, bo jedyny grzech przekazywany z pokolenia na pokolenie to grzech pierworodny, który jest gładzony w momencie przyjęcia chrztu. Z pokolenia na pokolenie mogą co najwyżej przechodzić skutki grzechu. Kolejne pokolenie może cierpieć skutki – konsekwencje grzechu popełnionego kiedyś przez przodka.
– Nie spowiadamy się z tego, że grzesząc myśleliśmy w sposób wyrachowany, że pójdziemy potem do spowiedzi i Bóg nam ten grzech przebaczy. To jest właśnie świadomość Bożego miłosierdzia, że nie wiadomo ile razy odejdziemy od Niego, to zawsze na nas czeka z przebaczeniem. Opieranie się pokusom nie polega na pielęgnowaniu fałszywego strachu, że następnym razem Bóg może nam nie odpuścić grzechu. Opieranie się grzechowi powinno wypływać z wdzięczności do Boga, za to że kocha nas bezwarunkowo, bez względu na to jakimi jesteśmy grzesznikami i jak często w grzech popadamy.
– Nie spowiadamy się z trudnych sytuacji życiowych szukając pocieszenia i recepty na problemy u spowiednika zamiast u rodziny, najbliższych, przyjaciół, lekarzy, terapeutów i profesjonalnych doradców w konkretnych dziedzinach, którzy lepiej znają nas i naszą sytuację niż spowiednik i są lepiej przygotowani aby pomagać w konkretnych problemach życiowych, zdrowotnych, psychologicznych i psychicznych.
– Nie spowiadamy się z grzechów, które już kiedyś wyznaliśmy na spowiedzi i zostały nam odpuszczone, a które powracają nam w pamięci. Spowiedź to nie wymazywanie negatywnych wspomnień.
– Osoby dorosłe nie spowiadają się z picia alkoholu, chyba że są w nałogu, albo nadużywały picia, albo przyczyniło się to do popełnienia jakiegoś grzechu.
♦ Bardzo ważne jest oczyszczenie naszej spowiedzi z tych „pseudogrzechów” po to, by nasza uwaga mogła skupić się na lepszym badaniu sumienia – odszukaniu rzeczywistych grzechów i tych głębiej ukrytych – na rzeczywistym stawaniu w prawdzie.
♦ Unikamy ogólników, np. „zgrzeszyłem przeciw 1, 4 i 9 przykazaniu” albo „spowiadam się z grzechu lenistwa i gniewu” albo „opuszczałem msze święte”. Precyzujmy i opisujmy konkretne sytuacje, w których grzech popełniliśmy, w szczególności grzech śmiertelny, aby spowiednik wiedział dokładnie o co chodzi.
♦ Nie spowiadamy się zbyt skrupulatnie i unikamy zbyt szerokiego i szczegółowego opisywania sytuacji.
♦ Nie spowiadamy się „może byłem niecierpliwy, może kogoś skrzywdziłem”. Albo byłem niecierpliwy w konkretnej sytuacji którą pamiętam, albo nie wymieniam asekuracyjnie tego grzechu. Spowiadamy się tylko z grzechów, które sumienie jasno nam wyrzuca, a w razie wątpliwości pytamy spowiednika. Bóg chce, abyśmy przed nim stanęli w prawdzie, w postawie „tak lub nie” a nie w postawie „być może”.
♦ Nawet jeśli jeden grzech nam najbardziej zaprząta sumienie to mimo wszystko robimy rachunek z całego życia duchowego nie poprzestając na tym jednym najgorszym grzechu. Przez jeden wielki grzech nie możemy zaniedbać robienia całościowego rachunku sumienia.
♦ Robiąc rachunek sumienia przed spowiedzią nie posługujemy się w pierwszej kolejności propozycjami rachunku sumienia napisanych przez innych. Najważniejszy jest bowiem osobisty wgląd w głąb sumienia, wsłuchanie się samemu co nam sumienie wyrzuca. Najpierw więc przeprowadzamy osobiste badanie sumienia bez jakichkolwiek sugestii z zewnątrz. Różne propozycje rachunków sumienia pełnią rolę pomocniczą i mogą pomóc zauważyć to, czego nie zauważyliśmy robiąc osobisty rachunek bez podpowiedzi i sugestii. KKK 1454: „Do przyjęcia sakramentu pokuty należy przygotować się przez rachunek sumienia przeprowadzony w świetle słowa Bożego. Najbardziej nadają się do tego teksty, których należy szukać w Dekalogu i w katechezie moralnej Ewangelii i Listów Apostolskich: w Kazaniu na Górze i pouczeniach apostolskich (por. Rz 12-15; 1 Kor 12-13; Ga 5; Ef 4-6).”
♦ W trakcie spowiedzi nie robimy rachunku sumienia, który należy zrobić przed spowiedzią.
♦ Nie boimy się dopytać spowiednika o pewne kwestie, których nie rozumiemy. Jeśli mamy wątpliwości np. co do grzechu, to należy zapytać o to spowiednika a nie bagatelizować sprawę.
♦ Grzechy śmiertelne (inaczej określane również jako grzechy ciężkie) wymieniamy co do ilości i okoliczności (to są te popełnione dobrowolnie, świadomie i w ważnych sprawach, które zrywają z naszej strony jedność z Bogiem czyli stan łaski uświęcającej; por. KKK 1856-1857). Najlepiej je oceniać według poważnych przekroczeń 10 Przykazań Bożych (por. KKK 1858). Nie należy ich mylić z siedmioma grzechami głównymi, które określają powszechność występowania danego grzechu, ale nic nie mówią o ciężarze grzechu (por. KKK 1866).
♦ Wyznając grzech śmiertelny warto dostrzec i wypowiedzieć jego przyczyny i skutki, czyli ogrom zła, które czyniąc ten grzech wyrządziliśmy.
♦ Warto zwrócić szczególną uwagę na zło tych grzechów, które stały się zgorszeniem dla innych lub które wspólnie z innymi popełniliśmy. Mt 18, 6-7: Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie. Por. Mk 9,42. Łk 17, 1-2: Rzekł znowu do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
♦ Na spowiedzi nie starajmy się ukryć grzechu, którego najbardziej się wstydzimy poprzez np. jakieś zawiłe określenia, bądź wymienianie go w sposób jak najbardziej nie zwracający uwagi, ale wręcz przeciwnie. Możemy nawet zaznaczyć, że „jest to moja wada główna”, albo że „tego grzechu wstydzę się najbardziej”.
♦ Gdy popełniamy tylko grzechy powszednie (inaczej określane również jako grzechy lekkie; KKK 1862: gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody) to spowiedź w konfesjonale nie jest konieczna, by przystępować do Komunii Św. Pamiętajmy tylko, aby Akt Pokuty na początku każdej mszy przeżyć jako spowiedź powszechną, podczas której Bóg odpuszcza nam te grzechy powszednie, byśmy z oczyszczonym sercem mogli w pełni uczestniczyć w dalszej części mszy św. i godnie przystąpić do Komunii Świętej.
♦ Aby podczas spowiedzi uporządkować wyznawanie grzechów i aby zmniejszyć szanse, że któryś z grzechów zapomnimy wyznać najlepiej wyznawać grzechy według określonego porządku: np. wg dziesięciu przykazań Bożych i pięciu przykazań kościelnych, według siedmiu grzechów głównych, według grzechów popełnionych myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, według grzechów popełnionych względem Boga, bliźniego i siebie samego.
♦ Jeśli Bóg daje nam taką łaskę, że podczas rachunku sumienia widzimy, że nie popełniliśmy wyraźnego zła to można wyznać grzechy zaniedbania, czyli dotyczące dobra, którego nie uczyniliśmy: np. wszystkich konkretnych okazji-możliwości do czynienia dobra, których nie stworzyliśmy, nie wykorzystaliśmy lub odrzuciliśmy.
♦ Na początku spowiedzi i na zakończenie nie opuszczamy standardowych formuł. Formuły: „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Ostatni raz u spowiedzi byłem …. miesięcy (tygodni) temu. Pokutę odprawiłem i chcę wyznać moje grzechy” i „Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie bardzo żałuję i pragnę poprawy” są integralnymi elementami rytuału spowiedzi, podkreślają ważne warunki spowiedzi i nie powinno się ich omijać lub przeinaczać siląc się na oryginalność wypowiedzi. Nabożne wypowiadanie formuł, których nauczyliśmy się najczęściej w dzieciństwie pozwoli nam przeżyć sakrament spowiedzi również jako wydarzenie liturgiczne (zob. KKK 1480).
♦ Nie staramy się „ulepszać” sakramentu spowiedzi przez wprowadzanie dodatkowych, oryginalnych i pomysłowych elementów. Dodawanie „usprawnień” nie przysporzy nam więcej łaski Bożej, a może spowodować zagubienie istoty spowiedzi, albo wręcz magiczne do niej podejście.
♦ Spowiedzi nie ofiarowujemy w jakiejś intencji (np. za mojego zmarłego tatę). Istotą podejścia do spowiedzi (intencją) jest moje pojednanie z Bogiem.
♦ Nie boimy się wyznawać grzechów, które uważamy za szczególnie ciężkie lub wstydliwe i nie boimy się spowiedzi po wielu latach. Na prawdę przeciętny spowiednik słyszał już wiele i trudno go czymś zaskoczyć. Dodatkowo należy brać pod uwagę, że podczas spowiedzi działa łaska Boża! Z trzech podmiotów zaangażowanych w spowiedź: penitenta, spowiednika i Boga, to Bogu najbardziej zależy na pojednaniu i zrobi On wszystko, aby nam to ułatwić!
♦ Nie boimy się prosić spowiednika o zmianę pokuty, jeśli uważamy że nie damy rady jej wypełnić.
♦ Nie boimy się pytać spowiednika, jeśli czegoś nie rozumiemy.
♦ Nie nadużywamy sakramentu spowiedzi spowiadając się nazbyt często. Pamiętamy, że sakramentem dnia codziennego jest msza św. przeżyta w sposób pełny, a nie spowiedź.
♦ Chociaż Kodeks Prawa Kanonicznego w Kan. 989 a za nim Katechizm Kościoła Katolickiego punkt 1457 i Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego pytanie 305 stwierdzają iż „Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie” (drugie przykazanie kościelne dla Kościoła w Polsce ujmuje to skrótowo: „Przynajmniej raz w roku przystąpić do Sakramentu Pokuty”), to jednak warto z sakramentu spowiedzi korzystać częściej i w miarę regularnie, tak jak regularnie walczymy o utrzymanie zewnętrznego porządku: np. w naszym domu, mieszkaniu, pokoju, czy też na biurku.
♦ Staramy się nie spowiadać w niedziele i inne dni świąteczne bo praktyka pokutna nie współgra z charakterem dnia świątecznego i niedzieli. Trzecie przykazanie Boże mówi: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” (por. Wj 20,8-11 i Pwt 5,12-15), a nie w tym dniu pokutował. Kościół zachęca, by niedziela i dni świąteczne miały charakter świąteczny, a nie pokutny i nakłania by pielęgnować ten charakter świąteczny poprzez wcześniejsze przygotowanie się do świętowania poprzez porządki, zakupy i spowiedź w dni poprzedzające niedzielę lub święto. Jan Paweł II w Liście Apostolskim DIES DOMINI O Świętowaniu Niedzieli nakreślił całościowo charakter niedzieli i wszystkie jej aspekty jako: dnia Pańskiego, dnia Kościoła, dnia Eucharystii, świętowania, dziękczynienia, radości, odpoczynku, solidarności, misji i nie znalazła się w nim ani jedna wzmianka o charakterze pokutnym. Jedynie w punkcie 44 papież przypomniał nakaz Chrystusa, aby najpierw przygotować się, by w pełni przeżywać niedzielne zgromadzenie eucharystyczne: „Niedzielne zgromadzenie eucharystyczne jest braterskim spotkaniem […] pomni na nakaz zawarty w słowach Chrystusa: «Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!» (Mt 5, 23-24).”
♦ Nie spowiadamy się podczas mszy świętej, w której uczestniczymy, ponieważ Kościół zaleca pełne uczestnictwo we mszy świętej i dbanie o to, by nie uczestniczyć w dwóch czynnościach liturgicznych w tym samym czasie.
♦ Jak podkreślał, to jeden z najsłynniejszych na świecie spowiedników św. o. Pio z Pietrelciny, nie należy spowiadać się długo. Sam spowiadał w konfesjonale nie dłużej niż 5 minut. Długa spowiedź przeradza się w poradnictwo, pocieszanie czy też kierownictwo duchowe i tym samym rozmywa swoją istotę. Zamiast długich spowiedzi o. Pio zalecał praktykowania codziennego dwukrotnego osobistego rachunku sumienia (tak jak św. o. Ignacy Loyola). W kierownictwie duchowym o. Pio wskazywał na pięć zasad wzrostu duchowego: cotygodniową spowiedź, codzienne przyjmowanie Komunii Świętej, lectio divina oraz dwa razy dziennie medytację i rachunek sumienia. Święty ks. prałat Josemaría Escrivá de Balaguer podkreślał, że spowiedź powinna być praktykowana według 4K: krótka, klarowna, konkretna, kompletna.
♦ Sakrament spowiedzi
– jest nieważny, tzn. nie otrzymujemy Bożego przebaczenia naszych grzechów, jeśli nie wypełnimy choćby jednego z warunków (aktów penitenta w trakcie spowiedzi):
– jest niegodnie przyjęty, tzn. ważny, ale niepełny, jeśli nie wypełnimy choćby jednego z warunków (aktów penitenta przed i po spowiedzi):
zrobiony rachunek sumienia przed spowiedzią (bo bez dobrego rachunku sumienia niemożliwe jest stanięcie w prawdzie, czyli szczerości serca i doświadczenie żalu za grzechy)
wypełnienie naznaczonej pokuty (bo pojednanie musi wyrazić się w uzdrowieniu woli).
♦ Jeśli zapomnieliśmy jaka pokuta została nam naznaczona, albo nie jesteśmy pewni czy odmówiliśmy pokutę wyznaczoną na ostatniej spowiedzi, to należy samemu wyznaczyć sobie pokutę zastępczą, ją odmówić i powiedzieć o tym spowiednikowi na najbliższej spowiedzi.
♦ Nie należy sądzić, że spowiedź całkowicie gładzi nasze grzechy! Na spowiedzi Bóg tylko przebacza grzesznikowi, że popełnił grzechy, czyli przywraca go do wspólnoty z Bogiem i z Kościołem, ale całe zło, cierpienie wielu skrzywdzonych ludzi, nie zagojone rany, złe wspomnienia, ludzka krzywda dalej są nieodwracalnym faktem i pozostają niezmazane. Za każdy uczyniony grzech, nawet ten odpuszczony na spowiedzi czeka każdego kara doczesna, która jest odpokutowywana po śmierci, w czyśćcu. Jest jednak inny sposób niż spowiedź, aby tego uniknąć – uzyskanie odpustu cząstkowego lub zupełnego (por. KPK 992-997). Kodeks Prawa Kanonicznego stwierdza w kan. 992: „Odpust jest to darowanie wobec Boga kary doczesnej za grzechy odpuszczone już co do winy. Otrzymuje je wierny, odpowiednio przygotowany i po wypełnieniu pewnych określonych warunków, przez działanie Kościoła, który jako sługa odkupienia autorytatywnie rozporządza i dysponuje skarbcem zadośćuczynień Chrystusa i świętych.”
♦ Tajemnica spowiedzi jest najwyższej wagi, za który wielu kapłanów oddało nawet swoje życie. Dlatego też, jeśli spowiadający się (tzw. penitent) choćby tylko nagrywał swoją spowiedź, to automatycznie popada w ekskomunikę – najcięższą karę, którą jest wyłączenie z Kościoła. Jeśli penitent rozpowszechnia w dowolny sposób w środkach masowego przekazu to, co było mówione na spowiedzi przez spowiednika lub przez niego samego to również popada automatycznie w ekskomunikę. Mówi o tym „Dekret o ekskomunice, której podlegają ujawniający treść spowiedzi” wydany przez Kongregację Nauki Wiary w dniu 23.14.1988.
♦ W trakcie spowiedzi możemy również popełnić wiele różnych grzechów i wtedy taka spowiedź jest niegodna lub nawet w niektórych przypadkach, nieważna:
♦ Spowiedź ma ściśle określoną formę i nie oczekujmy że przybierze formę kierownictwa duchowego, psychoterapii, egzorcyzmu, czy też udzielania życiowych rad. Oczywiście, mogą się w niej znaleźć pewne elementy kierownictwa duchowego, poradnictwa psychologicznego, zdroworozsądkowego ale istota sakramentu spowiedzi zawsze pozostaje ta sama – Boża łaska objawiająca się w przebaczeniu naszych grzechów.
♦ Nie należy się łudzić, że postęp duchowy osiągniemy za pomocą intensyfikacji pobożnych znaków zewnętrznych. Nie jest normalną i naturalną drogą do osiągnięcia świętości zbyt częste przystępowanie do spowiedzi, odbycie spowiedzi generalnej bez uzasadnionej wyjątkowej przyczyny, posiadanie kierownika duchownego, czy poddanie się egzorcyzmom. Normalna droga do świętości wiedzie przez zachowywanie stanu łaski uświęcającej i spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej, przez podjęcie osobistej walki duchowej, opieranie się
♦ „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj. Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony. Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa.” – Konstytucja Duszpasterska Soboru Watykańskiego II Gaudium et Spes, 16.
♦ „Rachunek sumienia jest jednym z najdonioślejszych aktów indywidualnej egzystencji: człowiek staje tu bowiem w obliczu prawdy o własnym życiu i dzięki temu dostrzega odległość, jaka dzieli jego czyny od ideału, który sobie wyznaczył” – św. Jan Paweł II, 29.11.1998, Bulla Incarnationis Misterium, 11.
W ciężkiej chorobie, nawet gdy nie wydaje się być ona śmiertelną, chrześcijanin powinien poprosić o sakrament namaszczenia. Apostoł Jakub pisze: „Choruje ktoś wśród was ? Nich sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśli popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jak 5,14-15).
Sobór Watykański II poucza nas: „Przez święte chorych namaszczenie i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił, a nadto zachęca ich, aby łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa przysparzali dobra ludowi Bożemu” (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, art. 11).
Sakrament namaszczenia chorych nie jest sakramentem przeznaczonym tylko dla tych, którzy znajdują się w ostatecznym niebezpieczeństwie utraty życia. Odpowiednia zatem pora na przyjęcie tego sakramentu jest już wówczas, gdy wiernym zaczyna grozić niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub starości. Jeśli chory, który został namaszczony, odzyskał zdrowie, w przypadku nowej ciężkiej choroby może ponownie przyjąć ten sakrament. W ciągu tej samej choroby namaszczenie chorych może być udzielone powtórnie, jeśli choroba się pogłębia. Jest rzeczą stosowną przyjąć sakrament namaszczenia chorych przed trudną operacją. Odnosi się to także do osób starszych, u których pogłębia się starość. Sakramentu namaszczenia można udzielać całej grupie lub pojedynczym osobom. W ciężkiej chorobie może być udzielony nawet dzieciom, które jeszcze nie były u spowiedzi i Komunii Świętej. Nieprzytomnym lub psychicznie chorym udziela się namaszczenia tylko wtedy, jeśli można przypuszczać, że jako wierzący sobie tego życzyli. Zmarły już żadnego sakramentu przyjąć nie może. W razie wątpliwości, czy śmierć nastąpiła, namaszcza się warunkowo.
Tajemnica małżeństwa
Powołanie do małżeństwa wpisane jest w samą naturę bycia mężczyzną i kobietą, takimi, jakimi uczyniła ich ręka Stwórcy.
Ludzka rzeczywistość małżeństwa
Małżeństwo jest rzeczywistością naturalną, odpowiadającą sposobowi bycia osobą ludzką, mężczyzną i kobietą. W tym rozumieniu Kościół uczy, że “sam Bóg jest autorem małżeństwa” (GS 48, 1). Powołanie do małżeństwa wpisane jest w samą naturę bycia mężczyzną i kobietą, takimi, jakimi uczyniła ich ręka Stwórcy”[1].
W istocie nie chodzi o wytwór kultury, jako że jedynie małżeństwo odzwierciedla w pełni godność związku mężczyzny i kobiety. Jego cechy nie zostały określone przez żadną religię, społeczeństwo, system prawny czy władzę ludzką; nie zostały też wybrane w celu ukształtowania różnych modeli małżeństwa i rodziny, które odpowiadałyby preferencjom dominującym w określonym momencie. W planach Boga, małżeństwa jest konsekwencją natury ludzkiej, jego cechy stanowią jej odzwierciedlenie.
Relacja specyficznie małżeńska
Małżeństwo nie rodzi się też z określonego porozumienia między dwiema osobami pragnącymi być razem w mniej lub bardziej stabilny sposób. Rodzi się z paktu małżeńskiego: wolnego aktu, w którym kobieta i mężczyzna ofiarują się i przyjmują wzajemnie, aby stanowić małżeństwo, podstawę i źródło rodziny.
Całościowość tego wzajemnego ofiarowania stanowi klucz do istoty małżeństwa, ponieważ to niego biorą się jego zasadnicze cechy i jego własne cele.
Z tego właśnie powodu ofiarowanie to ma charakter nieodwracalny. Małżonkowie przestają być wyłącznymi panami samych siebie w aspektach dotyczących życia małżeńskiego, aby odtąd każde z nich należało w równym stopniu do drugiego, co do siebie nawzajem. Jedno wynika z drugiego: nie tylko wzięli ślub, ale są małżonkami. Ich osobista tożsamość uległa przemianie w wyniku relacji z drugą osobą, która spaja ich „dopóki śmierć ich nie rozdzieli.” Ta jedność dwojga jest najbardziej intymnym ze wszystkich związków na świecie. Nie jest już w ich mocy przestać być mężem czy żoną, ponieważ stali się „jednym ciałem”[2].
Raz zaistniała, więź między małżonkami nie zależy już od och woli, ale od natury, czyli od Boga Stwórcy, który ich połączył. Ich wolność nie odnosi się już do możliwości bycia lub niebycia małżonkami, ale do możliwości podjęcia lub niepodjęcia wysiłku by żyć zgodnie z prawdą o tym kim są.
Naturalna „całościowość” ofiarowania się – specyficznie małżeńska
W rzeczywistości jedynie taka ofiara, która jest całkowitym darem z siebie oraz równie całkowita akceptacja odpowiadają wymaganiom godności osoby.
Całościowość ta może być wyłącznie ekskluzywna: jest niemożliwa, jeśli nastąpiłaby równoczesna lub alternatywna zmiana małżonka, póki oboje współmałżonkowie żyją.
Wynika z niej także ofiarowanie i akceptacja każdego z dwojga z jego przyszłością: osoba rozwija się z czasem, ten rozwój nie kończy się przecież w jednym etapie życia. Możliwe jest jedynie ofiarowanie siebie całkowicie na zawsze. Taki całościowy dar stanowi afirmację wolności obojga współmałżonków.
Całościowość oznacza ponadto, że każdy ze współmałżonków ofiarowuje swoją osobę i przyjmuję tę drugą – nie w sposób wybiórczy, ale we wszystkich jej wymiarach znaczących z perspektywy małżeńskiej. Mówiąc konkretnie, małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety opartym na ich odmienności i komplementarności seksualnej, która – nieprzypadkowo – stanowi naturalną drogę przekazywania życia (aspekt niezbędny, aby ofiara była całościowa). Małżeństwo jest z natury potencjalnie płodne: to właśnie jest naturalny fundament rodziny.
Wzajemne ofiarowanie, ekskluzywne, trwałe i płodne – to właśnie cechy charakterystyczne miłości między mężczyzną i kobietą w ludzkiej pełni swego sensu.
Myśl chrześcijańska od najdawniejszych czasów nazywa je właściwościami zasadniczymi (jedność i nierozwiązalność) oraz celami (dobro małżonków oraz dobro dzieci) nie po to, aby arbitralnie narzucić model małżeństwa, ale by spróbować wyrazić głębię prawdy „o początku”[3].
Świętość małżeństwa
Intymna wspólnota życia i miłości oparta na małżeńskim przymierzu mężczyzny i kobiety odzwierciedla godność osoby ludzkiej i jej radykalne powołanie do miłości, a w konsekwencji, do szczęścia. Małżeństwo już w swym naturalnym wymiarze posiada pewien uświęcony charakter. Dlatego właśnie Kościół mówi o tajemnicy małżeństwa[4].
Sam Bóg, w Piśmie Świętym, posługuje się obrazem małżeństwa, aby dać się poznać i wyrazić swą miłość do ludzi[5]. Jedność dwojga, stworzonych na obraz Boga, zawiera w sobie w pewien sposób boskie podobieństwo i pomaga nam dostrzec misterium miłości Boga, która wymyka się naszemu bezpośredniemu poznaniu[6].
Jednakże istota ludzka pozostała głęboko zraniona poprzez grzech. Równieżmałżeństwo postrzega się w sposób zaciemniony i zakłócony[7]. Fakt ten wyjaśnia błędy, dotyczące teorii i praktyki, pojawiające się w odniesieniu do prawdy o małżeństwie.
Mimo to, prawda o stworzeniu pozostaje zakorzeniona w ludzkiej naturze[8], dzięki czemu ludzie dobrej woli są skłonni nie zadowalać się wybrakowaną wersją związku mężczyzny i kobiety. Ten prawdziwy sens miłości, nawet wziąwszy pod uwagę doświadczane trudności, umożliwia Bogu, między innymi, objawić się i stopniowo realizować Jego zbawczy plan, mający swe spełnienie w Chrystusie.
Małżeństwo – odkupione przez Jezusa Chrystusa
W swoim nauczaniu Jezus wyjaśnia nam, w nowy i definitywny sposób, pierwotną prawdę o małżeństwie[9]. „Zatwardziałość serc,” stanowiąca konsekwencję upadku, uniemożliwiała pełne zrozumienie wymagań związanych z małżeńskim ofiarowaniem się i uznania ich za możliwe do spełnienia.
Kiedy jednak nadeszła pełnia czasów, Syn Boży „objawia pierwotną prawdę o małżeństwie, prawdę o „początku” i, uwalniając człowieka od zatwardziałości serca, czyni go zdolnym do jego pełnej realizacji„[10], ponieważ „idąc za Chrystusem, rezygnując z siebie samego, biorąc na siebie swoje krzyże, małżonkowie będą mogli „zrozumieć” pierwotny sens małżeństwa i przeżywać je z pomocą Chrystusa”[11].
Małżeństwo – sakrament Nowego Prawa
Ustanawiając małżeństwo między osobami ochrzczonymi poprzez sakrament[12], Jezus podnosi do nowej, nadprzyrodzonej pełni swój sens w stworzeniu i w ramach Starego Prawa, pełni, do której już pierwotnie było ono przeznaczone[13].
Małżeństwo sakramentalne staje się kanałem, przez który małżonkowie otrzymują uświęcające działanie Chrystusa, nie tylko indywidualnie jako osoby ochrzczone, ale także poprzez udział tej jedności dwojga w Nowym Przymierzu, w którym Chrystus zjednoczył się z Kościołem[14]. Sobór Watykański II nazywa go zatem „wizerunkiem i uczestnictwem przymierza miłości między Chrystusem a Kościołem”[15].
Oznacza to między innymi, że owa jedność małżonków z Chrystusem nie jest zewnętrzna (jak gdyby małżeństwo było po prostu kolejną okolicznością życiową), ale wewnętrzna: jest udzielana poprzez sakramentalną, uświęcającą skuteczność samej rzeczywistości małżeńskiej[16]. Bóg wychodzi na spotkanie z małżonkami i pozostaje z nimi jako gwarant ich miłości małżeńskiej i skuteczności ich zjednoczenia, aby Jego Miłość była obecna wśród ludzi.
Sakrament polega zatem przede wszystkim nie na ślubie, ale małżeństwie, czyli „jednością dwojga”, która jest „trwałym znakiem” (ze względu na swą nierozerwalną jedność) zjednoczenia Chrystusa z Jego Kościołem. Stąd łaska sakramentu towarzyszy małżonkom przez całe ich życie[17].
W ten sposób „treść uczestnictwa w życiu Chrystusa jest także określona: miłość małżeńska obejmuje całość, w którą wchodzą wszystkie elementy konstytutywne osoby (…). Jednym słowem, posiada ona normalne cechy całej naturalnej miłości małżeńskiej, ale nadaje jej nowe znaczenie, które nie tylko oczyszcza je i wzmacnia, ale także podnosi te cechy do takiego poziomu, że stają się wyrazem wartości specyficznie chrześcijańskich „[18].
Już od samego początku rozważania nad tym właśnie pełnym znaczeniem małżeństwa, w świetle wiary i z pomocą łask, których udzielił mu Pan, aby mógł pojąć wartość zwyczajnego życia w planach Bożych, doprowadziły św. Josemaríę do zrozumienia go jako prawdziwego i właściwego powołania chrześcijańskiego: „Małżonkowie powołani są do uświęcania swego małżeństwa i do uświęcenia samych siebie w tym zjednoczeniu; popełniliby więc poważny błąd, gdyby budowali swoje życie duchowe na zewnątrz, poza swoim wspólnym domem. „[19]
Tłum. Anna Józefowicz
[1] Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1603.
[2] Mt 19,6.
[3] Zob. Mt 19,4.8.
[4] Zob. Ef 5,22-23.
[5] Zob. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1602.
[6] Zob. Benedicto XVI, Deus Caritas Est, nr 11.
[7] Zob. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1608.
[8] Zob. ibid.
[9] Zob. Mt 19,3-4.
[10] Św. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 13.
[11] Katechizm Kościoła Katolickiego, 1615.
[12] Zob. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1617.
[13] Zob. Św. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 13.
[14] Zob. Ef 5,25-27.
[15] Gaudium et Spes, nr 48.
[16] Zob. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1638 ss.
[17] Zob. Św. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 56.
[18] Św. Jan Paweł II, Familiaris consortio, nr 13.
[19] Św. Josemaría, Es To Chrystus przechodzi, nr 23.
32 410 20 81
669 406 416
ul. Kościelna 2
47-440 Nędza